Prologue

Leżałam na łóżku w domu Gwyneth gdy do mojego pokoju wpadł Carter.
-Audrey, rusz swój zgrabny tyłek - zawołał ściągając mnie za rękę z łóżka.
-Carter, nie...
-Idziemy na imprezę - powiedział zadowolony z siebie.
-Nie chcę. Gwyneth powiedz mu coś! - mruknęłam wdrapując się ponownie na łóżko.
-Sądzę że to dobry pomysł.
-Zdrajczyni - wymamrotałam.
-Wyjdź do ludzi Audrey - powiedziała podając mi sukienkę. Niechętnie przebrałam się w sukienkę i wyszłam razem z Gwyneth i Carter'em z domu. To moje pierwsze takie wyjście od kilku miesięcy. Za dużo ćpam, nie mam siły wyjść z domu. Ruszyliśmy na piechotę do klubu, jest blisko.
Gdy wreszcie tam dotarliśmy od wejścia uderzyło we mnie gorąco i zapach alkoholu.

Audrey

Muszę się napić.. 
Gwyneth i Carter od jakiegoś czasu nie pozwalają mi brać narkotyków. Tylko raz przedawkowałam..
Dostałam od Carter'a kieliszek czystej wódki. Pocałowałam go krótko. On wie jak się bawić. Opróżniłam jednym łykiem kieliszek i postawiłam na barze.
Gwyneth piła niepewnie.
-Dawaj - popędziłam ją. Tak ją popędziłam że po następnych dwóch kolejkach się upiła - Nie, Gwyneth nie umie pić - pokręciłam głową śmiejąc się pod nosem.
-Poczekasz na mnie? Odprowadzę ja do domu.. - westchnął Carter.
-Będę cały czas przy barze.
-Nie bierz nic Audrey.. Wygrasz z tym - odgarnął mi z twarzy kosmyk włosów.
-Nie martw się - cmoknęłam w jego stronę. Wyszedł prowadząc napitą Gwyneth. Zamówiłam następny kieliszek. Wypiłam.
-Stawiam następny - usłyszałam za plecami głos. Odwróciłam się. Zobaczyłam chłopaka, raczej mężczyznę z ciemnymi włosami.
-Dziękuje - uśmiechnęłam się delikatnie i wypiłam kieliszek. Dopiero po kolejnych kilku zaczęło mnie brać. On wpatrywał się we mnie z uśmiechem, co jakiś czas zjeżdżając wzrokiem na moje piersi. Za duży chyba mam dekolt.. Nagle przybliżył się do mnie patrząc mi w oczy.
-Przelecę cię tak że nie usiądziesz - wyszeptał mi do ucha.