wtorek, 19 sierpnia 2014

Chapter 10

Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób pełnoletnich.
Czytasz na własną odpowiedzialność.

Zayn przeszedł jakąś cudowną przemianę.. Spędza ze mną i Oliver'em mnóstwo czasu, a ja mam wrażenie że to sen. Widzę jak Mały rozpromienił się gdy jego tata zaczął się nim zajmować. To słodkie. Jemu tak bardzo na tym zależało.. Śniegu jest bardzo dużo, rzucam się w każdą zaspę podczas spaceru. Śmieję się, a Zayn, nie jest aż tak otwarty jak w ogrodzie, ale uśmiecha się i pomaga mi wstać. Oliver biega i wszędzie go pełno. Zachowuje się tak jakby nie widział śniegu od wielu lat, i to jest bardzo przykre..
Cały czar pryska w domu, gdy Malik dostaje telefon. Po długiej i głośnej rozmowie chodzi nabuzowany po swoim gabinecie.
-Idź do Summer, dobrze? Posiedź z nią, albo z Liam'em, muszę pogadać z twoim tatą - mówię do stojącego obok mnie Oliver'a na co kiwa główką. Całuje go w czoło i czekam aż pójdzie. Wchodzę niepewnie do gabinetu.
-Co chcesz Audrey? - warczy na mnie.
-Co się stało? - przysiadam na biurku patrząc uważnie na mojego szefa.
-Wkurwiają mnie niekompetentni ludzie - mówi głosem który jest co najmniej przerażający.
-Ale co..
-Nie ważne. Po prostu jestem wkurwiony! Muszę wyjechać do Stanów żeby doprowadzić firmy za granicą do porządku - widzę jak krew się w nim gotuje, już nie jest beztroskim dwudziestopięciolatkiem z którym spędzałam ostatnio czas, przez te jego nerwy miałam wrażenie że postarzał się co najmniej o 10 lat..
Z sercem w gardle podchodzę do niego i kładę dłonie na ramionach. Niech się uspokoi. Lustruje mnie wzrokiem i w odpowiedzi na mój dotyk, układa dłonie nisko na moich biodrach. Chyba przeczuwam co się zaraz stanie. Nie uprawiam z nim seksu od prawie półtora miesiąc. Brutalnie zaczął całować moją szyję.
-Nie tak mocno - szepczę. Jest trochę delikatniejszy. Zrzuca wszystko z biurka i kładzie mnie na nim. Serce bije mi jak oszalałe. Podciąga moją bluzkę i obdarowuje brutalną pieszczotą mój brzuch. Zamierza odreagować swój gniew. A ja zrobię wszystko by był taki jak wczoraj. Odpina moje spodnie i zsuwa je do kolan razem z moją bielizną. Widzę jak i jego jeansy zjeżdżają w dół jego ud. Bokserki opinają ciasno jego erekcję. Wyciąga ze spodni które ma przy kostkach, paczuszkę z prezerwatywą. Otwiera ją, po czym zsuwa swoją bieliznę i nakłada na siebie zabezpieczenie. Ssąc skórę na mojej szyi wchodzi we mnie, a ja jęczę wplątując dłonie w jego włosy. Owijam go nogami w pasie czując chorą przyjemność przez jego ostre ruchy bioder. Jęczę ale nie wydaję głośniejszych dźwięków. Zayn sapie i robi mi malinkę na dekolcie. Skamlę i wypycham biodra na spotkanie Zayn'owi. Przymykam oczy czując jak orgazm rozlewa się po całym moim ciele. Po chwili Malik również dochodzi. Patrzy mi w oczy dysząc lekko. Mimo wszystko mam wrażenie że jest już spokojniejszy.
-Dziękuje Audrey - mruczy do mojego ucha i wychodzi ze mnie. Wciągam bieliznę i spodnie. Poprawiam bluzkę i schodzę z biurka.
-Seks jest dla ciebie rozwiązaniem na każdy problem? - wypaliłam zanim zdążyłam się powstrzymać. Patrzy na mnie z uśmiechem. On już stoi całkiem ubrany i po prostu się uśmiecha.
-Przeważnie.. Gdyby jeszcze rozwiązał te problemy w Stanach - wznosi oczy do nieba. Staję na palcach i całuję go w policzek.
-Kiedy musi Pan wyjechać? - sama nie wiem czemu raz mówię mu na ty, a raz na Pan.. Wiem że chyba jeszcze nigdy nie powiedziałam do niego 'Zayn'. Przynajmniej sobie tego nie przypominam.
-Jutro muszę być już w Stanach, inaczej firma mi tam padnie - burka zirytowany.
-Niech Pan przestanie być już zły... Oliver się Pana boi - szepczę przytulając go lekko. Czuję ulgę gdy obejmuje mnie.
-Wali się firma, ktoś dwa razy próbował mnie okraść, jak mam nie być zły? - patrzy na mnie jak na idiotkę. Przewracam oczami.
-To zmienia postać rzeczy. Będę się złościć razem z Panem, zabijmy rytualnie koty! - wołam chodząc po pomieszczeniu. Zayn parska krótkim śmiechem.
-Mimo iż nie lubię kotów, psów i innych futrzaków, to nie będę ich zabijać Audrey.
-Nie lubi Pan?
Pokręcił głową.
-A gdyby Oliver chciał mieć pieska.. - zaczynam ale szybko mi przerywa.
-Nie. Żadnych zwierząt Audrey.
-A gdybym tam bardzo ładnie poprosiła? - robię słodkie oczy, ale on i tak kręci głową.
-Żadnych futrzaków, chociażbyście oboje błagali na kolanach - powiedział i podszedł do biurka. Przewróciłam oczami i wyszłam z gabinetu. Znajduję Oliver'a z Laurel.
-O Hej - uśmiecham się do blondynki.
-Cześć - wymamrotała wpatrując się w telefon. Oliver bawi się jej jasnymi włosami. Ruszyłam w kierunku kuchni i wpadłam na Liam'a. Nie rozmawiałam z nim od czasu kiedy go uderzyłam po bankiecie.
-Audrey.. - położył dłoń na moim ramieniu.
-Chcesz powiedzieć coś chamskiego i dostać po tym w twarzy czy od razu mam cię uderzyć? - warknęłam na niego nawet się nie odwracając.
-Chcę cię przeprosić.
-Yhm - nie zwracając na niego większej uwagi nalałam sobie soku.
-Audrey..
-Przestań powtarzać moje imię. W twoich ustach brzmi irytująco.
-Próbuję cię przeprosić, a ty na mnie fukasz! Możesz przestać?! - krzyknął na mnie, a z salonu przybiegła Laurel i Oliver. Zacisnęłam pięści. Wyminęłam go i ruszyłam do Oliver'a.
-Chodź na spacer - burknęłam do chłopca.
-Ale musisz iść z... - zaczęła Laurel patrząc na Liam'a.
-Nie, nie muszę - warknęłam na nią i poszłam ubrać Oliver'a. Gdy był już otulony kurtką, czapką i szalikiem od góry do dołu, wyszliśmy na zewnątrz. Maszerowaliśmy w ciszy po parku.
-Czemu krzyczycie na siebie z Liam'em? - zapytał po chwili. Szłam z nim za rękę idąc pomiędzy drzewami.
-Bo mnie obraża - odpowiedziałam.
-Audrey? Audrey! - usłyszałam za sobą znajomy głos, a potem poczułam kogoś na plecach.
Gwyneth
-Gwyneth! - przytuliłam ją gdy zlazła mi z pleców - Tęskniłam! - wyszeptałam tuląc ją mocno do siebie. Po chwili doszedł do nas Carter - Hej - przytuliłam go i pocałowałam w policzek. Przypomniałam sobie o chłopcu - Carter, Gwyneth to jest Oliver. Oliver to Gwyneth i Carter.
-Słodziak - uśmiechnęła się moje przyjaciółka.
-Wiem - zaśmiałam się tuląc go do siebie.
-Pójdziemy na kawę? Dawno się nie widzieliśmy Audrey - zaproponował Carter. Pokiwałam głową - A dla ciebie gorąca czekolada? - zwrócił się do Oliver'a na co Maluch pokiwał szczęśliwy głową. Uwielbia czekoladę. Poszliśmy do jakieś kawiarni - Opowiadaj Audrey.
-No co mam wam opowiadać? Opiekuje się tym tutaj - wskazałam brodą Oliver'a na co wyszczerzył się do nas. Miał wąsy od gorącej czekolady które wytarłam serwetką.
-A co z szefem? - Gwyneth poruszyła dziwnie brwiami i dostała kuksańca od Carter'a.
Carter
-Ale co ma być? - specjalnie robię minę niewiniątka.
-Audrey! - piszczy podekscytowana Gwyneth - Mó... - nie kończy bo drzwi kawiarni otwieraj
ąc się z trzaskiem i tak samo zamykając. Wszystkie oczy w lokalu zwrócone są w stronę Liam'a. Liam?! Patrzy na mnie gniewnie.
-Chodź - warczy na mnie.
-Chyba cię... - zaczynam ale łapie mnie mocno za ramię. Zdezorientowana łapię Oliver'a za rękę i wychodzimy. Nawet nie zdążyłam się pożegnać z przyjaciółmi..
-Co ty sobie wyobrażasz?! - wrzeszczy na mnie gdy siedzimy w JEGO samochodzie.
-Nie powinieneś prowadzić kiedy prawie się rzucasz ze złości! - ganię go i zapinam mocniej swoje pasy.
-Ty mnie weź bardziej nie wkurwiaj!
-Nie przeklinaj przy dziecku - fuknęłam na niego.
-Przy którym? Bo w tym samochodzie jest dwoje! Co ty sobie myślałaś Audrey?! Nie wychodzisz nigdzie sama z Oliver'em!
-Czemu? Myślisz że wezmę i go gdzieś zakopie w lesie czy parku? - prychnęłam zirytowana.
-To nie jest już nawet zabawne. Gdyby Zayn się dowiedział... Nawet gdybyś się z nim kolejny raz przespała to oboje byśmy z roboty wylecieli!
-Gdyby nie to że prowadzisz samochód.. Dostałbyś po mordzie! - wrzasnęłam na niego zabijając go wzrokiem.
-Zamknij się już - warknął. Zacisnęłam pięści ze złości. Wdech. Wydech.
Wciągnęłabym trochę koki...
Ta myśl pojawia się w mojej głowie tak niespodziewanie.. Tyle czasu nie myślałam już o narkotykach.
-Audrey.. - głos Liam'a wydawał się dziwnie daleki - AUDREY!
Zamrugałam kilka razy.
-Już jesteśmy - warknął. Wysiadłam i poszłam razem z Oliver'em do domu.

-Kiedy Pan wróci? - wpatrywałam się w Zayn'a jak ciągnie za sobą małą walizkę.
-Nie wiem Audrey - wymamrotał - Za kilka dni, może za tydzień. Naprawdę nie wiem.
Miałam dziwne wrażenie że męczy go poczucie winy..
Cmoknęłam go w policzek i czekałam aż odjedzie.
-Impreza! - wbiegam do domu krzycząc na całe gardło. Spotkałam się z surowym spojrzeniem Summer - No przecież żartowałam - przewróciłam oczami. Cały dzień spędzam z Oliver'em i Summer. Summi jest nawet spoko gdy nie ma nigdzie obok szefa. Jest rozluźniona. Jej samopoczucie jest zależne od Zayn'a. Ciekawe.
Wieczorem dzwoni moja komórka. Marszczę brwi widząc zastrzeżony numer. Odbieram go.
-Audrey - słyszę dobrze znany mi głos.
-Dzień Dobry Panie Malik - mówię cicho bo jestem teraz w pokoju Oliver'a i sprawdzam czy śpi. Jak aniołek - To znaczy Dobry Wieczór.. Doleciał Pan bez problemu?
-Tak. Tylko w firmach same problemy - burknął i oczami duszy widzę jego kwaśną minę.
-A jakie?
-Wielkie - wymamrotał. Uśmiechnęłam się pod nosem. Poszłam do swojego pokoju i przysiadłam na łóżku. Po drugiej stronie połączenia panowała taka cisza iż myślałam że się rozłączył. Popatrzyłam na ekran, połączenie trwa.
-Panie Malik? - powiedziałam cicho.
-Jestem Audrey...
-Co Pan teraz robi?
-Rozmawiam z tobą - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami - Myślę Audrey.
-O czym? - kładę się na łóżku i wbijam wzrok w sufit.
-O tobie - mrugam kilka razy.
-To znaczy?
-No po prostu.. O tobie Audrey - mam wrażenie że znów się ze mnie śmieje - Co masz na sobie?
Tym to naprawdę wprawia mnie w osłupienie.
-C..co?
-To jest proste pytanie.. - mówi spokojnym głosem.
-Co panu chodzi po głowie Panie Malik?
-Seks przez telefon? - dopiero po chwili przyswoiłam tę informacje.
-Sorry, jestem telefoniczną dziewicą - prycham do telefonu.
-Może czas to zmienić Audrey? - mruczy, a po moim ciele przechodzi przyjemny dreszcz.
-Nie tym razem - śmieje się. Zayn wzdycha.
-Jest późno, idź spać Audrey.
-Czy Pan mnie zbywa? - udaje urażoną.
-Nie. Chcę żebyś się wyspała.
-A Pan się położy? - wymruczałam do telefonu - Pan też powinien mieć dużo siły bo rozwiązać problemy w pracy..
-Tak, położę się. Tylko że u ciebie jest 23, a u mnie 18.
-Oh.. No tak, różnica czasowa - dobrze że nie widzi jak się zarumieniłam. Głupia. Zapomniałam o tym.
-Więc Dobranoc Audrey - mówi, a w jego głosie wyczułam uśmiech.
-Branoc Panie Malik - wyszeptałam. Rozłączyłam się i przykryłam kołdrą. Z telefonem na poduszce zasnęłam ciesząc się sama do siebie.

6 komentarzy:

  1. Łoo przeczytałam pierwsza! Co za wyróżnienie! Rozdział świetny , jak zawsze skarbie. Chyba miałam rację z Zaynem i tymi ciemnymi interesami. Czekam na ciąg dalszy. Weny życzę :*
    @SillyDreamer_Me

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww <3 Świeeeeeeetne ! Kocham! <3
    ;*****
    Oni są wszyscy słooodcy!
    A Liam i Audrey.. hahah xd <3
    Audrey na 100% podoba się Liam`owi, zauważyłam to, gdy ją dotknął tam lub coś, ale potem trochę zwątpiłam i... hahah xd
    Dobra, weny życzę! <3
    still-the-one-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaaa :* Zajebisteeee :* Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :*
    I znowu się kurwa mać pieprzyli! :* Już się nie mogę doczekać, jak pierwszy raz się pocałują i wgl jestem ciekawa, dlaczego Zayn się nie całuje <3 Może dlatego, że wtedy ta jego narzeczona zmarła, a on nie chciał... no nie wiem, przekonam się w następnych rozdziałach, których się po prostu już nie mogę doczekać :D <3 :***
    To słooodkie ze strony Zayna, że zadzwonił do Audrey <3 Nawet się świnia nie zapytał o Olivera haha :D Ale i tak go kocham <333

    http://different-world-1d.blogspot.com
    http://maniac-harrystylesff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tylko czekam na moment aż zaczną się całować :D

    OdpowiedzUsuń