sobota, 9 sierpnia 2014

Chapter 6

“Nie podoba mi się wyniosłość, nie podobają mi się ludzie, którzy stawiają siebie wyżej od innych. Mam ochotę dać im rubla i powiedzieć: jak się dowiesz, ile jesteś wart, to wrócisz i oddasz resztę.”

Przebywając w towarzystwie Zayn'a czułam się straszenie.
Dostałam zaproszenie na urodziny Carter'a, miały się odbyć w klubie.
Idę do gabinetu Malik'a, po tym wszystkim, jak uprawiałam z nim seks, przestał na serio brać. Zachowuje się normalnie.
-Szefie? - weszłam niepewnie do pomieszczenia.
-Tak, Audrey? - wymamrotał nie podnosząc wzroku znad papierów.
-Czy.. mogłabym dzisiaj wieczorem dostać wolne?
Zmarszczył brwi.
-Po co?
Kłamstwo czy prawda?
Wolę kłamstwo, jeżeli powiem że wolne na imprezę to na pewno nie dostanę wolnego..
-Moja mama źle się czuje - wymamrotałam przypominając sobie moją mamę. Gdy wpadła w depresje po śmierci taty..
-No dobrze. Do jutra wrócisz?
-Tak - odparłam szybko. Kiwnął głową że mogę odejść.
Wzięłam do torby sukienkę którą chciałam założyć, przecież jak wyjdę z domu w małej czarnej to się domyślą, że nie idę do mamy. Wieczorem dotarłam do klubu. Rzuciłam się na mojego przyjaciela.
-Wszystkiego Najlepszego Carter! - wyszeptałam tuląc się do niego - Spełnienia Marzeń..
-Dziękuje Audrey.. - cmoknął mnie krótko w usta i postawił na ziemi - Jak tam u ciebie? - podał mi kieliszek alkoholu.
-Dobrze.
-A praca?
-Łatwa. Zabawna.. I.. - w głowie znów zagrał mi obraz Zayn'a wtedy w gabinecie. Potrząsnęłam głową żeby odgonić te myśl - Za Carter'a Ross'a! - krzyknęłam unosząc kieliszek. Kilka osób zrobiło to samo. Carter śmiał się. Nie wiem czy ze mnie, czy z sytuacji.. Nie ważne.
Świętowałam razem z moim przyjacielem aż na mnie nie rzuciła się Gwyneth.
-Tęskniłam! - krzyknęła. Przytuliłam ją mocno do siebie.
-Ja też - cmoknęłam ją w policzek. Gwyneth przytuliła Carter'a i złożyła mu życzenia - Idę do łazienki.
-Audrey McKay, miło cię widzieć! - odwróciłam się i zobaczyłam znajomą twarz.
-Cześć Logan - uśmiechnęłam się. Logan (bez nazwiska) często bywa na imprezach, jest dilerem.
-Jak ci leci? - oparł się o ścianę przy której stałam.
-Powoli..
-Masz dziś ochotę na.. - wyjął z kieszeni torebeczkę z białym proszkiem. Przełknęłam ślinę.
-Już nie biorę. Wiesz że miałam z tym problem..
-No ale skoro już nie bierzesz.. Jeden ci nie zaszkodzi.. Na koszt firmy..
-Obiecałam Carter'owi..
-Audrey, nie daj się prosić.
-Ale nie dużo - westchnęłam. Logan uśmiechnął się szeroko i objął mnie w pasie.
-Wpraw się w dobry nastrój - rozsypał na szklanym stoliku kokainę. Odetchnęłam głęboko i wzięłam od niego banknot zwinięty w rulonik.
Wciągnęłam. Nie mogłam się już powstrzymać. Chciałam to zrobić od miesiąca. Znów widzieć różowe myszki i niebieskie jednorożce..

*Zayn*

Wziąłem do ręki telefon który zaczął dzwonić. 
-Malik - mruknąłem do telefonu. 
-Twoja opiekunka właśnie chyba się zaćpała - krzyknął Louis. W tle słychać było potwornie głośną muzykę. 
-Co? Audrey? 
-No.. Leży nie przytomnie w klubie, zawiozę ją do szpitala. Po prostu pomyślałem że chcesz wiedzieć - i się rozłączył.
Chora mamusia tak? 
Świetnie kurwa. Znów pewnie przedawkowała. Nie no muszę tam pojechać. 
Najlepiej ją zwolnić. Jest nieodpowiedzialna. 
Przywołałem Styles'a. 
Zawiózł mnie do najbliższego szpitala. Poszedłem do recepcji. 
-Gdzie jest teraz Audrey McKay? - warknąłem na pielęgniarkę. 
-A pan to..?
-A czy to ważne? - trochę mnie to zaczyna irytować. Nienawidzę szpitali. 
-Oh.. Chwilo jest na płukaniu żołądka.. 
-Świetnie - prychnąłem i zacząłem iść korytarzem gdy zauważyłem Louis'a. 
-Przez chwilę myślałem że nie żyje - powiedział trochę blady. Przewróciłem oczami - Co z nią zrobisz?
-Zwolnię? - odpowiedziałem jakby to nie było oczywiste. 
-A co z Oliver?
-Mało to jest nianiek w Londynie? Ta, jest nieodpowiedzialna. Znów ćpa, twierdziła że sobie z tym poradziła. 
-Przecież wiesz jak to jest z uzależnieniem.. 
-Czemu ty jej tak bronisz? - zmrużyłem oczy. Louis wzruszył ramionami. Po chwili przeniesiono Audrey McKay na salę. Była przytomna. 
-Dzień Dobry Panie Malik - była przerażająco blada - Ja..
-Jutro dostaniesz wymówienie - powiedziałem tylko. Odwróciła wzrok i zagryzła wargę. 

*Audrey*

On naprawdę mnie zwolnił. Westchnęłam i pokiwałam głową.
-Dobrze Panie Malik - wyszeptałam. Wyszedł - Ty mnie tu przywiozłeś? - spytałam Louis'a. Kiwnął głową - Dziękuje.. Przeprosisz ode mnie Oliver'a? 
-Okej - mruknął i również wyszedł. Gryzłam policzek od środka aż poczułam smak krwi w ustach. 
Sama tego chciałam.. Zamarzyło mi się znów poczuć stan odlotu.. I proszę. Zostałam bez pracy która była najlepszą na świecie..


Dostałam część wypłaty za wypracowanie ponad tygodnia? Nie wiem.. Nie za bardzo słuchałam Louis'a, kiedy oddawał mi moje rzeczy. 
-Jak Oliver? - wyszeptałam.
-Chodzi po całym domu i cię szuka, mimo iż Liam tłumaczy mu że już cię tam nie ma - burknął podając mi ostatnią torbę. 
-Jest mi tak przykro..
-Wiem. Ale Zayn już taki jest. Mogę z nim pogadać, ale tak naprawdę to trudno do niego dotrzeć..
-Dziękuje - przytuliłam go. Był zdziwiony, i to bardzo.. 


Wróciłam do domu, mama zachowywała się tak jakby jej tu nie było, jakby nie żyła. Nie widziałam jej prawie w ogóle, cały czas siedzi u siebie. Ktoś zaczął pukać do drzwi, otworzyłam je i mała torpeda wskoczyła mi na ręce. 
-Oliver? - przytuliłam go mocno. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy jak mocno i szybko można się przywiązać do dziecka. Szczególnie tak cudownego jak Oliver.. - Hej Liam - uśmiechnęłam się do chłopaka. 
-Masz swoją nową umowę. Zayn nie może wytrzymać z tym że Oliver krzyczy i żąda twojego powrotu. kto by się tego spodziewał po pięciolatku.. Przyjechaliśmy po ciebie i twoje rzeczy. 
-Słucham? - Liam wcisnął mi do ręki kartkę. Umowa. Wystarczy mój podpis bym wróciła do pracy. Zamrugałam kilka razy - Na prawdę? 
-Tak. 
Uśmiechnęłam się do Li i Oliver'a. 
Wieczorem byłam już w domu Malik'a. W nocy znów nie spałam. Ale bałam się iść do salonu czy kuchni.. Może jednak.. Chcę co wytłumaczyć. Wyszłam ze swojego pokoju, nie widziałam jeszcze Zayn'a ani razu. 
Siedział w salonie. Wciągał kokę. 
-Obiecał Pan - wyszeptałam. Momentalnie zwrócił na mnie swoje rozszerzone źrenice. 
-A ty twierdziłaś że już nie bierzesz. Jesteśmy kwita - mruknął i wrócił do zażywania narkotyków. To jest kurwa nie fair! Dałam mu się przelecieć za to żeby nie ćpał, ale i tak bierze. Weź tu ogarnij takiego człowieka! Podeszłam do stolika i zdmuchnęłam biały proszek ze stolika, choć bolało mnie przy tym serce i część mojego umysłu która była uzależniona od tego co w tej chwili wylądowało na dywanie. Spojrzał na mnie za złością w oczach. 
-Za kogo ty się uważasz Audrey McKay?! Ty jesteś pracownicą, ja jestem szefem! Nie pozwalaj sobie! Już raz cię zwolniłem, myślisz że nie mogę zrobić tego kolejny raz?! 
-Niech pan po pierwsze nie krzycz, bo Pana syn się obudzi, po drugie, zrobiłam to dla Pańskiego dobra!
-Myślisz że to jedyne co mam? Mogę mieć wszelkiego rodzaju narkotyki w ilościach o jakich nigdy nawet nie pomyślałaś! 
-Walę to - syknęłam. Prychnął.
-Czemu ćpasz Audrey? Powiedziałaś że już sobie z tym poradziłaś? - wyszeptał siadając na kanapie. Zmarszczyłam brwi, znów ktoś ruszył przełącznik? Gdzie jest ten wkurzony Zayn? Halo?
Spuściłam wzrok.
-Namówił mnie.. Wiedział że się zgodzę - wymamrotałam.
-Kto?
-Nie ważne.. Wiem że jestem słaba. Zawiodłam. Zdaję sobie sprawę i nie jestem z tego dumna, ale nic nie poradzę. Czasami nie mogę się po prostu powstrzymać i biorę.. - poczułam łzy w oczach. Chyba płakałam na samą sobą. Nagle Zayn podniósł się i przytulił mnie. To było jedno z dziwniejszych przeżyć związanych z Malik'iem.. Nieśmiało objęłam jego w pasie wtulając się w jego czarną koszulkę.
-Poradzisz sobie z tym Audrey.. - wymamrotał.
-Wątpię - mruknęłam.
-Ja to wiem - spojrzał mi w oczy. Zaczęłam się do niego przybliżać, już miałam złączyć nasze usta gdy zrobił unik. Odsunęłam się od niego zarumieniona.
-Przepraszam - wyszeptałam. Nawet nie wiem czemu chciałam to zrobić.
-Nie Audrey.. Ja po prostu.. Nie zrobiłem tego dlatego że cię nie lubię czy coś po prostu.. Ja.. Nie całuję się - mruknął nie patrząc na mnie.
-Lubi mnie Pan? - uśmiechnęłam się nieśmiało. Czułam się jak nastolatka która usłyszała od najfajniejszego chłopaka w szkole że jest ładna.
Zayn uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na mnie spod rzęs. Kiwnął głową.
Zagryzłam wargę czując piekący rumieniec na policzkach.
-Uroczo się rumienisz Audrey.. i te oczy.. - odparł z zachwytem który wywołał u mnie coś jak erupcję szczęścia..
-Czemu się Pan nie całuje? - zapytałam by wreszcie przestał na mnie patrzeć w ten sposób. Zamrugał kilka razy.
 -Po prostu. Siądziesz? - przysiadł znów na kanapie i poklepał miejsce obok siebie. Niepewnie je zajęłam - Co robisz żeby nie myśleć o tym żeby nie brać narkotyków?
-To głupie, ale wyobrażam sobie.. miejsce..
-Jakie? - uśmiechnął się. Whow.. Naprawdę ma ładny uśmiech.
-Białą altankę. Nad jeziorem. Kiedyś widziałam coś takiego. Bardzo mi się podobało. Wyglądało tak.. magicznie - westchnęłam - Wiem, zachowuje się tak jakbym coś wzięła..
-Nie. Coś takiego jest dobre. Uciekasz w inne miejsce.
-Tak, chyba tak - wymamrotałam. Od kiedy on ma takie psychologiczne poglądy? - A ty? Również masz z tym problem, co robi za twój odwyk?
-Seks.

Hej! 
Rodzice Ivette rozwiedli się gdy miała 10 lat, od tego czasu po domu jej matki pałętają się różnoracy mężczyźni, którzy przeważnie zostają na miesiąc może nie cały. 
Dzień po 15nastych urodzinach Ivette, jej matka przyprowadza do domu przystojnego Liam'a który zostaje przedstawiony Iv, jako nowy narzeczony mamy. 
http://uncover-liampayneff.blogspot.com/
Pierwszy rozdział już niebawem :)

6 komentarzy:

  1. Zajebiste <3 kocham normalnie i seks za odwyk mrr xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny *,* szybko pisz kolejny ~ Lulu G.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję cię do Liebster Award :)
    http://i-need-a-tough-lover.blogspot.com/2014/08/liebster-award-v.html

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurwa!!! Kocham tooo!!! :D
    Może znowu ją przeleci :D Oby haha :D <3
    Czekam na następny z niecierpliwością!!! :D :D:D <333 :**

    http://different-world-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń