piątek, 12 grudnia 2014

Epilogue

Soundtrack

Poczułem jak krew odpływa mi z twarzy a szeroki uśmiech Carmel przyprawiał o ból głowy.
-C-ciąży? - wyjąkałem i odsunąłem się od niej.
-W porządku? Myślałam że się ucieszysz. Audrey powiedziała że zawsze chciałeś mieć jeszcze dzieci prócz Oliver'a - odparła blondynka patrząc z nie pewnym uśmiechem na Audrey.
-Wiedziałaś o tym? - ledwo wykrztusiłem kierując słowa do mojej ukochanej.
-Dziś rano Carmel mi powiedziała o tym. Zayn przecież chciałeś mieć dziecko - patrzyła mi w oczy mówiąc to. Przełknąłem ledwo ślinę.
To musi być sen. Pieprzony koszmar!
-Ale co chciałeś mi powiedzieć? - Carmel znów złapała mnie za rękę. Wbiłem wzrok w jej delikatną dłoń. Potem spojrzałem na Audrey. Pokręciła głową jakby czytając mi w myślach.
-Nic - szepnąłem. Carmel wspięła się na palce i przytuliła mnie mocno.
Chciałem żeby to Audrey mnie przytulała.
Audrey podeszła do mnie gdy Carmel i Oliver oraz Niall wyszli na dwór. Złapała mnie za policzki i uśmiechnęła się. 
-Będziesz świetnym tatą, już jesteś - szepnęła patrząc mi w oczy. Łzy rozmazały mi widok ale dobrze widziałem to jak oczy Audrey również delikatnie się szklą. 
-Ja jej to jakoś wytłumaczę, nie chcę z nią być, chcę być z tobą.. 
-Nie Zayn. Nie zachowuj się jak dziecko. Zrozum, nie ma chcę. Trzeba się pogodzić z tym wszystkim, musisz być odpowiedzialny. 
-Ale zostań tu, dla pozorów będziesz zajmować się Oliver'em a później.. - starałem się znaleźć dobry powód by została ale tylko kręciła głową. 
-Będziesz jej wierny, zajmiesz się Waszym dzieckiem. Ona na to zasługuje. Ty zasługujesz na kogoś takiego jak ona. 
-Myślałem że to z tobą się ożenię - szepnąłem i przytuliłem ją do siebie. Wzdrygnęła się lekko i siąknęła nosem. 
-Oświadcz się jej.
-Nie kocham Carmel. 
Patrzyła na mnie nic nie mówiąc. Odsunęła się i przeczesała włosy palcami. Uśmiechnęła się smutno.
-Żegnaj Zayn. 
*Rok później*
Wyjąłem małą Rose z łóżeczka i spojrzałem w jej wielkie czekoladowe oczy. 
Carmel wyszła na zakupy a ja zostałem sam z moją córką. Uśmiechnęła się do swoimi dziąsłami. Nie mogłem powstrzymać idących ku górze kącików moich ust. 
Nadal kocham Audrey. Ale w moim sercu zagościła Rose. Carmel nadal nic dla mnie nie znaczy prócz tego że ma ze mną dziecko. 
Może tak było mi pisane, być z kimś kogo nie kocham, kochać tego kto nigdy ze mną nie będzie. 

Koniec

Sad End
Przepraszam.
To już koniec Zaudrey.
Nie wiem co Wam powiedzieć.
Najpierw sama siebie ocenię: 
To fanfiction nie było najgorsze ale do najlepszych moich nie należało.
Liczę że jakoś to przeżyliście.
Nie chciałam ciągnąć dalej tej historii.
Powiem tylko że Was Kocham.
Zawsze mnie wspieracie i w ogóle.. Tylko nikt nie krytykuje.
Dziękuje jak (zwykle) za wspaniałe komentarze.
Jesteście najlepsi!
Wasza hug ya

Zapraszam na:



sobota, 6 grudnia 2014

Chapter 26

-Zayn ja nie..
-I tak nie masz nic do powiedzenia - zaśmiał się.
-Nie mogę. Nie chcę..
-Chcesz - warknął i zacisnął dłonie moich biodrach. Chcę? Nawet nie wiedziałam.
-Masz Carmel, zostaw mnie w spokoju - próbowałam go odepchnąć ale tylko zaplótł ramiona na moim brzuchu i przycisnął do siebie - Puść mnie, Zayn proszę..
-Nie chcę Carmel. Chcę ciebie - pocałował mnie w szyję i zassał skórę.
-A-ale.. Proszę nie chcę tego znowu.. Nie chcę znów przez to przechodzić! - łzy spłynęły po moich policzkach.
-O co ci chodzi?
-Wiem że będziesz taki jak wcześniej. Już nigdy nie będziesz czuły, nie będzie cię obchodzić to czy podoba mi się to co robisz..
-Audrey nie skrzywdzę cię.
-Więc czemu mnie po prostu nie puścisz? Trzymasz mnie, chcesz za wszelką cenę mieć mnie dla siebie, nawet jeżeli miałbyś mnie stąd wyciągnąć siłą!
-Dlatego że chcesz mi znów uciec, nie zniosę ani jednego dnia bez ciebie.
-Zniosłeś dwa lata - wyszeptałam opadając z sił. Odwróciłam się w jego stronę - Pozwól mi być Zayn, po prostu być.
-Możesz być. Być ze mną.
-Nie rozumiesz - zacisnęłam oczy i oparłam czoło o jego tors.
-Może i nie rozumiem. Bo za mocno cię kocham by pozwolić ci odejść? Bo chcę spędzić z tobą resztę życia?
-To samo mówiłeś Angel? Czy usłyszała to Carmel?
-Angel nie ma nic wspólnego z nami. Carmel nie usłyszała ode mnie nic. Po prostu tam jest, wypełnia dziurę w moich sercu gdzie ty byłaś. Ale to nic nie daje. Byłem z nią ale i tak myślałem tylko i wyłącznie o tobie i o tym że jesteś z Liam'em.
Nie dałam rady na niego spojrzeć. Nie chcę do niego wracać, nie chcę.. Nich da mi spokój. Było dobrze tak jak było, nawet z tym że Liam się na mnie wyżywał.
-Popatrz na mnie Audrey - uparcie trzymałam głowę w tym samym miejscu. Jak tylko na niego spojrzę to pewnie zmienię zdanie i pobiegnę za nim. A nie chcę. Myślałam że tego pragnę ale.. Ale już chyba sama nie wiem - Proszę spójrz na mnie..
Uniosłam wzrok.
-Kocham cię, chcę żebyś wróciła, dam ci wszystko czego zapragniesz, będę taki jak ty będziesz chciała. Zmienię się bo cię kocham.
Spojrzałam mu w oczy i, cholera, wpadłam.

*Zayn*

Wróciliśmy z Audrey do domu. Ciągnąłem jej walizkę a ona szła za mną jak struta. Zacisnąłem wargi spoglądając na nią.
Ja chcę z nią być, a ona ze mną. Inaczej by tu nie wróciła. W ogóle by nie wróciła do Londynu. W korytarzu wpadliśmy na Niall'a. Był środek nocy, Carmel i Oliver pewnie spali. Na szczęście. 
Blondyn spojrzał na nas pytającym wzrokiem. 
-Umm, a co z Carmel? - ziewnął. Był w samym dole od piżamy co mnie trochę irytuje że łazi tak po moim domu. Cały czas zastanawiam się czemu go w ogóle trzymam. Chyba zamieszkał tu na dobre. Mam nadzieje że się wyniesie gdy my z Audrey sobie wszystko wyjaśnimy. 
-Co co z Carmel? 
-No wiesz, wątpię żeby nie wydało jej się dziwne to że Audrey tu mieszka, jest z tobą, spędzacie razem czas i.. 
-Delikatnie wyjaśnię jej że to koniec - złapałem Audrey za rękę i splotłem nasze palce. Uśmiechnęła się do mnie smutno - Co?
-To okrutne Zayn. Ona nic ci nie zrobiła.. 
-Nie kocham jej. Nie chcę z nią być. 
-Carmel wydaje się naprawdę miła.. - wymamrotała. Postawiłem jej walizkę i przytuliłem do siebie.
-Trudno - wymruczałem w jej włosy i cmoknąłem w czubek głowy.
-A Zayn, czy.. umm.. Mógłbym może się.. zająć Carmel? No skoro ty masz Audrey.. - zapytał Niall. Odsunąłem się od niej i uderzyłem Niall'a w tył głowy - Ała..! Było po prostu powiedzieć że nie.. 
-Już się zająłem Summer, i co? Zepsułeś związek Harry'ego - warknąłem.
-Co? Na serio? - Audrey spojrzała na nas szeroko otwartymi oczami.
-Pokłócili się bo Styles dowiedział się że Summer zdradzała go z nim - wskazałem brodą blondyna.
-Niall! - Audrey uderzyła go w ramię.
-Ej! - burknął - Miłe przywitanie po tak długim czasie.
-Witaliśmy się wcześniej kiedy zaczepiliście mnie w parku.
-Jak się witaliście? - spytałem mrużąc oczy.
-Ja idę spać - powiedział szybko blondyn i zatrzasnął drzwi od pokoju. Pokręciłem zrezygnowany głową a Audrey się zaśmiała.
-Też chodźmy - pocałowałem ją krótko. Westchnęła cicho i kiwnęła głową ale po chwili zatrzymała się gdy staliśmy przed drzwiami sypialni - Stało się coś?
-Carmel - przypomniała.
-Cholera!
-Pójdę do mojego starego pokoju - złapała za walizkę.
-Nie chcę spać bez ciebie.
-Przytul ją ostatni raz - rzuciła mi uśmiech i zniknęła za rogiem, usłyszałem jeszcze tylko jak wzdycha i łapie za klamkę - Zayn? Po co zamykasz ten pokój?
-A no tak - wróciła się po klucz który jej dałem. Patrzyłem jak powoli idzie korytarzem aż znika za drzwiami swojego pokoju. Wszedłem do sypialni. Carmel spała spokojnie przytulając się do poduszki. Zdjąłem tylko kurtkę i w koszulce i spodniach położyłem się do łóżka. Blondynka wymamrotała coś pod nosem i obróciła w moją stronę mrugając.
-Hej skarbie - wymruczała i przytuliła się do mnie. Czy jak ją odepchnę to będzie to bardzo nie taktowne? Wywróciłem oczami i objąłem ją na co westchnęła cichutko - Gdzie byłeś? - spojrzała na mnie ponad włosami które sterczały jej na wszystkie strony.
-Musiałem coś załatwić - mruknąłem i zamknąłem oczy.
-Będę musiała ci coś powiedzieć jutro. Bardzo ważnego - wtuliła buzię w moją koszulkę.
-Ja też Carmel.
-Czemu położyłeś się w ciuchach? - spytała po chwili gdy jej dłoń powędrowała na moje udo.
-Nie chce mi się rozbierać.
-Może ja to zrobię?
-Nie dzisiaj.
-Na pewno...?
-Tak - uciąłem. Odpowiedziała 'okay' a po chwili zasnęła. Ja też.
Gdy się obudziłem, miejsce obok mnie było puste. Przejechałem dłonią po twarzy i przetarłem oczy. Wyszedłem z pomieszczenia, cały czas starając się rozbudzić. W kuchni usłyszałem głosy. Wszedłem tam i zobaczyłem Oliver'a, Audrey i Carmel. Wszyscy śmiali się i rozmawiali cały czas. 
-Cześć tato! - zawołał Oliver machając mi. Siedział na blacie a przed nim stała Carmel mówiąc coś do niego. 
-Hej - wymamrotałem.
-Kawy? - Audrey spojrzała na mnie i odepchnęła się od blatu o który się opierała. 
-Tak, dziękuje - podała mi pełny kubek. Patrzyłem na nich wszystkich uważnie. Blondyna rozmawiała z Audrey a po chwili obie wybuchły śmiechem. Stałem cicho i popijałem kawę. 
-Zaraz przyjdę - zachichotała Carmel i wybiegła z kuchni. 
-Zostałyście najlepszymi przyjaciółkami? - spytałem Audrey unosząc brwi. Wywróciła oczami. 
-Ona jest naprawdę miła.
-Jutro jej nie będzie. 
-Chyba musisz wiedzieć coś bardzo ważnego Zayn - Audrey pogłaskała mnie po policzku ale coś nie grało w jej spojrzeniu. Była chyba smutna. 
-Co? - zmarszczyłem brwi. Ktoś objął mnie od tyłu. 
-Zen? - odwróciłem się do Carmel - Muszę ci coś powiedzieć.
-Ja tobie też ale panie pierwsze - uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na Audrey która pokiwała głową.
Blondynka wzięła głęboki oddech i złapała mnie za ręce. Popatrzyła mi w oczy.
-Jestem w ciąży. 

Przepraszam że krótki xx

sobota, 29 listopada 2014

Chapter 25


-Zayn - zawołała Carmel. Przymknąłem oczy starając się utrzymać nerwy na wodzy - Zaaaaaayn...!
Carmel & Zayn
Klnąc pod nosem idę do sypialni.
-Co? - mruknąłem znajdując ją szarpiącą za klamkę zamkniętych drzwi.
-Co tam jest? - wskazuje drzwi od starego pokoju Audrey.
-Nic.
-Więc czemu jest zamknięte?
-Bo tak.
-No ale..
-Carmel zamknij się wreszcie! - wrzasnąłem. Spojrzała na mnie przerażona - Zamilcz do cholery ciężkiej! Ciągle tylko gadasz i gadasz i gadasz!
Dyszałem ze złości a ona wbijała we mnie te swoje wielkie oczy.
-Prze-przepraszam Zayn.. - szepnęła i spuściła głowę. Byłem trochę zdziwiony jej reakcją na mój wybuch - Ja.. Nie wiedziałam że to jak się zachowuję cię denerwuje. Było po prostu powiedzieć - uśmiechnęła się i podpierając się na moich ramionach wspięła się na palce i pocałowała. Oddałem całus i mimo wszystko uśmiechnąłem się, czasami była naprawdę słodka i taką ją lubiłem - Zrobię coś do jedzenia. Jakieś zamówienia?
-Oliver'a się spytaj - kiwnęła głową i zniknęła za zakrętem. Wygrzebałem z jeans'ów kilka kluczy i wybrałem ten pasujący. Wsunąłem do w zamek i wszedłem do pokoju Audrey zatrzaskując drzwi. Usiadłem na pościelonym łóżku, ale od razu zmieniłem pozycję i położyłem się na wznak. Przymknąłem oczy. Czuję jakby cały czas tu była. Jej zapach.
-Tato, tato, tato..! - usłyszałem jak Oliver biega po domu. Wyszedłem z pokoju zamykając go na klucz - Tato! Audrey wróciła! Wróciła do nas! - zmarszczyłem brwi gdy stanął przede mną i złapał mnie za rękę ciągnąc korytarzem.
-Oliver o co ci.. - stanąłem jak wryty widząc ciemnowłosą dziewczynę rozmawiającą z Carmel - Audrey?
-Oh Zayn - spojrzała na mnie przez ramię aż całkiem się odwróciła - Przepraszam, nie chciałam ci przeszkadzać. Spotkałam Oliver'a jak wracał z Niall'em i wręcz siłą obaj mnie tu zaciągnęli - zaśmiała się. Tak wspaniale się uśmiechała - Zayn..?
-Aaa, Audrey to Carmel, Carmel to Audrey - przedstawiłem je sobie.
-Już się poznałyśmy - Audrey kucnęła obok Oliver'a i mocno go przytuliła - Muszę iść mały..
-Nieee - zawołał mój syn.
-Audrey - usłyszałem Carmel - Może zostaniesz u nas na obiedzie?
Nas?
-Bardzo mi miło ale..
-Nalegamy - najpierw to powiedziałem, dopiero przemyślałem. Patrzyła na mnie chwilę.
-Dobrze, tylko muszę zadzwonić - cmoknęła Oliver'a w czoło i schowała się w korytarzu. Carmel uwiesiła mi się na ramieniu.
-Kim ona jest? - spytała z uśmiechem.
-Była opiekunka Oliver'a - wyjaśniłem i odchrząknąłem. I moja ukochana. Ale to ostatnie zostawiłem dla siebie.
-Wydaje się naprawdę miła. I ma podejście do Oliver'a. Czemu już nie pracuje?
-Musiała wyjechać, jej mama zmarła - ponownie odchrząknąłem. Trochę poprawiłem prawdę. Ciekawe jakby Carmel zareagowała wiedząc że Audrey wyjechała chcąc mnie zostawić i o mnie zapomnieć po tym jak usunęła moje dziecko? Nie, raczej nie będę tego sprawdzał.
-Załatwione - Audrey weszła do kuchni uśmiechając się - Pójdę z Oliver'em..
-Zayn? Pomożesz mi? - Carmel popukała mnie w ramię. Kiwnąłem głową i zacząłem kroić warzywa. Od kiedy Summer się zwolniła rok temu, wszystko robiłem sam. Właściwie to w tym domu bywałem tylko ja, Oliver i Niall. Strasznie tu pusto. Raz na jakiś czas przychodzi Louis ale już bez Laurel.
-Pójdę ich zawołać - powiedziałem gdy jedzenie było już gotowe. Znalazłem ich w pokoju mojego syna. Siedzieli na podłodze i rozmawiali - Oliver, obiad - chłopak poderwał się z miejsca i z prędkością światła minął mnie w drzwiach. Audrey zgrabnie wstała z podłogi poprawiając bluzę z długim rękawem - Zaczekaj - szepnąłem gdy chciała wyjść. Spojrzała na mnie marszcząc brwi. Wszedłem do środka i zamknąłem drzwi.
-Co ty che... - nie skończyła bo nie mogłem się powstrzymać, złapałem ją za policzki i pocałowałem. Położyła dłonie na mojej klatce piersiowej. Odwzajemniła pocałunek na co przeniosłem ręce na jej biodra.
-Zayn - odepchnęła mnie. Schowała twarz w dłoniach - Powiedziałeś że zapomniałeś! Że w końcu..
-Nigdy o tobie nie zapomnę.
-A Carmel?
-Zastępstwo za ciebie.
-Czy wszystkich traktujesz przedmiotowo?
-Ciebie nie.
-Jestem z Liam'em.
-Serio wolisz go ode mnie? - prychnąłem.
-On mnie nie krzywdzi - zmrużyła oczy.
-To cios poniżej pasa Audrey. Przecież wiesz czemu to kiedyś...
-Wiem Zayn ale.. Zrozum, nie mogę z tobą być. Nie wiem czy dam radę znaleźć odpowiedź na każde twoje pytanie albo pomóc znieść wspomnienia.
-Dawałaś radę zanim wyjechałaś. Wszystko było w porządku.
-Nie było.
-Chciałem żebyś adoptowała Oliver'a, chciałem być już z tobą zawsze bo cię kocham.
-Nie chcę żebyś mnie kochał - jej oczy się zaszkliły. Te piękne i niesamowite oczy straciły dawny blask. Uniosła rękę by odgarnąć kosmyk włosów z twarzy kiedy rękaw bluzki odwinął się a ja zobaczyłem fioletowe siniaki. Zrobiłem krok w jej stronę i złapałem za rękę. Podwinąłem rękawy i poczułem napływ złości. Audrey odwróciła wzrok. Podwinąłem rękaw na drugiej ręce. Obie ręce całe w siniakach, ranach i zadrapaniach. Nie chodzi o autoagresje. Robił jej to KTOŚ, i ja wiem kto. Wiem też kto wyląduje dzisiaj wieczorem w szpitalu.
-Zayn proszę.. - złapała mnie za rękę kiedy ruszyłem do drzwi ale odepchnąłem ją nawet nie zwracają uwagi z jaką siłą to robię.
-Gdzie idziesz? Przecież jedzenie.. - Carmel dogoniła mnie przy drzwiach.
-Wrócę za godzinę, może dwie.. - mruknąłem i wyszedłem.

*Audrey*

Do czego ja doprowadziłam.. Mogłam tu nie wracać. On na pewno w końcu by zapomniał. 
Oliver wszedł do pokoju i mocno mnie przytulił. 
-Gdzie poszedł tata? - przeczesał moje włosy palcami. O rany, jaki on już jest duży. Gdzie jest mój uroczy pięciolatek? 
Wzruszyłam ramionami.
-Kto ci to zrobił Audrey? - przejechał palcem po moich siniakach. 
Skłamałam. Liam mnie krzywdził. Milagros od niego nie odeszła bo zdradzała Li z Zayn'em, o nie.. Liam maltretował Milagros. Tak jak teraz krzywdzi mnie. Sprzeczka czy szarpanina to codzienność w naszym mieszkaniu. 
Liam chciał tu wrócić by coś udowodnić Zayn'owi, tylko nie wiem co, nie jestem też pewna czy chcę wiedzieć. 
Teraz Zayn narobi sobie przeze mnie kłopotów. 
Zawsze sprawiam kłopoty, szczególnie Zayn'owi który zrobił dla mnie tak wiele. 
-Yyyy Audrey? Nie wiesz co się stało Zayn'owi? - Carmel, jego nowa dziewczyna zajrzała do pokoju. Wytarłam rękawem bluzki łzy - Wszystko w porządku? - zmarszczyła nos w odpowiedzi na moje łzy.
-Tsaa... Ja.. Nie wiem gdzie Zayn poszedł - szepnęłam kręcąc głową.
-Ehh no cóż, chodźcie zjeść, nie chcę żeby się zmarnowało. 
Ciekawe czy naprawdę ona jest tylko zastępstwem za mnie czy może on coś jednak do niej czuje?
Ale ja przecież też byłam zastępstwem, za Angel. 
Mnie pokochał, czy kocha Carmel? 
Wróciłam do mieszkania mojego i Liam'a. Za każdym razem czułam lekki strach przekraczając próg tego domu. Zagryzłam mocno wargę i rozejrzałam się. Nic.
Nie ma go.
Jeden drugiemu zrobili sobie krzywdę.. Jezu! Wybrałam numer komórki Liam'a. Pierwszy sygnał, drugi, piąty, siódmy, poczta głosowa. Najbardziej bałam się że to Li skrzywdził Malik'a. Mimo wszystko martwiłam się o nich obu. Gdzie mogą być? Po chwili drzwi za mną otworzyły się a ja zadrżałam. Przymknęłam oczy oczekując tego co zawsze. Ale ku mojemu zdziwieniu, ten ktoś położył dłonie na moich biodrach i wtulił twarz w moją szyję. 
-Tęskniłem za tym jak pachniesz Audrey - wymamrotał Zayn. Wzdrygnęłam się.
-Gdzie jest Liam? - wyszeptałam drżącym głosem. 
-Moja ochrona się już nim zajęła..
-Zayn...
-Prawnicy zatuszują sprawę. 
-O Boże..
-Pakuj się. Wracasz do mnie. 
Zacisnęłam powieki. Pragnęłam tego a jednocześnie bałam. Powrotu do Zayn'a. 

wtorek, 25 listopada 2014

Chapter 24

*2 lata później*
*Zayn*

-Oliver - mój syn odwrócił się w moją stronę - Bądź grzeczny - poczochrałem mu i tak już roztrzepane ciemne włosy.
-Dobrze tato - wszedł do klasy. Jezuu, on ma już 7 lat. Chodzi do pierwszej klasy. Patrzyłem chwilę przez szybę jak zajmuje miejsce w klasie obok dziewczynki z blond kucykami. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do wyjścia ze szkoły. Gdy tylko zniknąłem za rogiem wyjąłem paczkę papierosów, wyciągnąłem jednego szluga i podpaliłem. Powoli maszerowałem przez Londyn. 
Wybrałem dla Oliver'a najlepszą szkołę w mieście. 
Ale i tak cały czas myślę o niej. Minęły dwa lata odkąd tak po prostu zniknęła. Rozpłynęła się, jakby nigdy jej nie było. Wiem że żyje, Gwyneth mówiła że po prostu wyjechała, nic więcej z niej nie wyciągnąłem, chciała chronić Audrey przede mną. Tak samo Carter Ross, gdy tylko byłem w pobliżu Gwyneth by spytać się jej o McKay, on od razu wpadał w furię.
Szedłem zamyślony aż syknąłem i upuściłem parzącego mnie papierosa. Zmarszczyłem brwi i zobaczyłem sam filtr leżący na ziemi.
Za dużo o niej myślę. 
Minęło już przecież tyle czasu, pewnie już nigdy jej nie zobaczę.
Ruszyłem dalej i przystanąłem. Nie, nie wierzę.
Stałem przed sklepem meblowym, i ona tam była. Uśmiechała się szeroko do kogoś kogo nie mogłem zauważyć. Powiedziała coś i wybuchła śmiechem. Bez chwili wahania wszedłem do sklepu. Zerknęła przelotnie przez ramię usłyszawszy dzwonek drzwi, po czym odwróciła się całkiem. Spojrzała na mnie badawczym wzrokiem. Uśmiechnęła się delikatnie i ruszyła w moją stronę.
Poczułem jak serce mi wali. Boże, była taka piękna. Ciemne włosy spływały do połowy jej pleców. Czerwone usta wyginały się w delikatny uśmiech.
-H-hey Zayn - wyszeptała gdy stanęła przy mnie. Granatowa sukienka układała się idealnie na jej niesamowicie zgrabnym ciele.
-Audrey - zrobiłem krok w jej stronę i mocno przytuliłem. Ściskałem ją cały czas, bałem się że zaraz zniknie - Gdzieś ty do cholery była?
-Puść mnie proszę - zaśmiała się. Niechętnie pozwoliłem jej się odsunąć - Jak Oliver?
-Właśnie odprowadziłem go do szkoły - powiedziałem dumny z siebie. Obdarzyła mnie kolejnym szerokim uśmiechem ale coś chyba nie grało. Coś bardzo nie grało.
-Audrey! - spojrzałem ponad jej ramię i poczułem jak krew we mnie wzbiera.
-Liam - wysyczałem. Payne ruszył w naszą stronę, gdy był dostatecznie blisko przytulił się do jej pleców i pocałował w policzek. Spojrzał mi w oczy z wyższością i kpiącym uśmieszkiem. Miałem ochotę rzucić się na niego by zabrał swoje łapy od MOJEJ Audrey. Czemu on się do niej przytula?
-Cześć Zayn - powiedział udając miłego. Zacisnąłem pięści i przycisnąłem je do boków by się nie odwinąć i nie wyprowadzić mu jedynek na spacer - Co ty tu robisz?
-Co TY tu robisz? - wywarczałem patrząc to w jego oczy to na ręce oplatające Audrey. Dziewczyna spuściła wzrok i powoli wyswobodziła się z jego ramion.
-Zayn, może pójdziemy się przejść? Proszę.
-Audrey - powiedział jakby niezadowolony Liam. Zmrużyłem oczy patrząc na mojego dawnego przyjaciela.
-To tylko spacer Li. Muszę z nim pogadać - Audrey splotła nasze palce i wyciągnęła ze sklepu.
-Co ty tu robisz? Co ty z nim robisz? Czemu odeszłaś? - potok pytań wychodził z moich usta a ona tylko westchnęła - Czemu?
-Zayn to nie jest takie proste - zacisnęła palce ściskają przy okazji moje. Spojrzałem na nasze złączone dłonie - To cię może zaboleć..
-Bolało zasypianie w pustym łóżku przez ostatnie dwa lata - wyszeptałem. Przymknęła oczy ale nadal szła. Weszliśmy do parku i spacerowaliśmy między drzewami. Wzięła głęboki oddech.
-Wyjechałam, bo chciałem o tobie zapomnieć. Za bardzo rozrywało mnie od środka gdy myślałam że zaczynasz mnie nienawidzić przez nasze dziecko..
-Ja cię wcale nienienawi.. - nie dała mi skończyć tylko szarpnęła moją ręką.
-Daj mi powiedzieć. Nie wiesz jakie to trudne rozmawiać z tobą po dwóch latach.
Zamilkłem czekając aż rozwinie kolejne zdanie.
-Gwyneth wykupiła na siebie bilet do Stanów, spędziłam tam kilka miesięcy, potem skontaktowałam się z Liam'em, od roku jesteśmy razem.
Poczułem jak moje serce pękło na setki kawałków.
-Kochasz go? - wymamrotałem wbijając wzrok w drogę którą podążaliśmy.
-Zayn, spędzamy ze sobą już bardzo dużo czasu, nie wiem czy czuję do niego to co czułam do ciebie przedtem ale coś na pewno. Jest dla mnie ważny i..
-Więc po co tu wróciłaś? - przystanąłem i szarpnięciem ją zatrzymałem. Puściła moją rękę i rozmasowała nadgarstek. Spojrzała na mnie ale od razu odwróciła wzrok.
-To był pomysł Liam'a.
Znów zacisnąłem pięści ze złości, nie wiem czy ze złości na nią że mnie zostawiła czy na siebie że jej na to pozwoliłem.
-No i jak Audrey? Już ci lepiej? Zapomniałaś wreszcie o mnie?!
-Zayn proszę uspokój się - wyszeptała rozglądając się na boki.
-Uszczęśliwi cię fakt że mi już lepiej? Nawet przestałem już o tobie myśleć - skłamałem i odwróciłem się plecami do niej chcąc odejść.
-Zabolało - szepnęła a ja udałem że tego nie słyszę i ruszyłem przed siebie. Po parunastu minutach marszu starłem cieknące po policzku łzy. Zabrakło mi tchu, usiadłem pod drzewem i schowałem twarz w dłoniach. Żałosne. Audrey jest jedyną osobą przez którą płaczę. I to ciągle. Ryczę i ryczę za każdym razem gdy pomyślę o tym że zostawiła mnie z premedytacją.
-Yyymm Hey - uniosłem wzrok i szybko przetarłem oczy. Drobna blondynka patrzyła na mnie z przekrzywioną głową - Co się stało?
Szybko wstałem spod drzewa i otrzepałem spodnie z trawy. Dziewczyna była trochę ode mnie niższa ale uśmiechała się wspaniale.
-Nic - odpowiedziałem dopiero po chwili.
-Nie płacze się bez powodu.
-Nie płakałem - prychnąłem na co się zaśmiała.
-Łzy nie są oznaką słabości, tylko tego że na czymś ci zależy - odparła. Spojrzałem na nią uważnie.
-Jak się nazywasz?
-Carmel.
-Słodko - zaśmiałem się. Obdarzyła mnie uroczym uśmieszkiem.
-Mama lubi słodkości. A karmel to jej ulubiony słodycz. I oto jestem - okręciła się - A ty?
-Co ja?
-Jak się nazywasz?
Nie wie? 
-Zayn - odpowiedziałem.
-Ciekawie - pokiwała głową. Uśmiechnąłem się. Fajna. Spojrzałem ponad jej ramieniem. Audrey szła i wycierała wierzchem dłoni policzki. Zerknęła na mnie i przystanęła.
-Audrey - powiedziałem bez głośnie. Pokręciła głową i wymusiła uśmiech. Uniosła kciuk do góry i pomachała mi. Ruszyła w stronę stojącego nie daleko Liam'a.
Proszę, nie zostawiaj mnie. 
Spotykam się z Carmel od dwóch tygodni. 
Siedzimy z Oliver'em i Carmel, oglądamy jakiś film. Dziewczyna ciągle zagaduje mojego syna który wyglądał na znużonego jej gadaniem. Objąłem go ramieniem i uśmiechnąłem się do Carmel. Odpowiedziała mi tym samym.
-Muszę do toalety - oznajmiła. Odstawiła pudełko czekoladowych lodów na kanapę obok mnie i ruszyła korytarzem. Oliver wychylił się by sprawdzić czy poszła.
-Nie lubię jej - wymamrotał. Westchnąłem.
-Ale ja lubię.
-Tęsknie za Audrey. 
Patrzyłem na niego chwilę.
-Ja też. 
-To czemu spotykasz się z nią tato? - uniósł brwi.
-Nie umiem ci tego wytłumaczyć.
Bo jak wytłumaczyć siedmiolatkowi że spotykam się z Carmel po to by zapomnieć o Audrey? 
-Tato, nie mam już trzech lat, zrozumiem.. 
Westchnąłem. 
-Oliver, ja tęsknie za Audrey ale ona już nigdy tu nie wróci. Chcę sobie ułożyć życie. Carmel jest bardzo miłą i fajną osobą.
-Ona do ciebie nie pasuje - wymamrotał.
-Nie mogę liczyć na nic innego - odparłem. Blondynka weszła do salonu i obdarzyła mnie uśmiechem. Cmoknęła mnie w policzek. Objąłem ją ramieniem i starałam się wyrzucić Audrey z moich myśli, starałem się nie marzyć o tym że to ona jednak siedzi obok mnie i wtula się w moje ramie. 
Wbijałem wzrok w sufit leżąc na łóżku gdy Carmel usiadła obok mnie. 
-Zayn - usłyszałem jej rozchichotany głos - Jesteś tu? 
Udaję że mnie nie ma, a co? 
-Yhm - potaknąłem. Położyła się obok mnie i położyła głowę na mojej klatce piersiowej. Wodziła palcem po moim nagim torsie.
-Masz strasznie dużo tatuaży - wymamrotała - Po co się naznaczasz?
-To moja pasja.
-Masz fajne ciało a te bazgroły wszystko niszczą. 
Audrey się podobały te 'bazgroły'. 
-Mi się podoba - mruknąłem. 
-Nie jest źle, tylko chyba trochę ich za dużo - wzruszyła ramionami i objęła mnie ręką w pasie wtulając buzie w moje ramie. Przymknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech. 
Ja chcę moją Audrey. 


Postać Carmel została zaktualizowana w zakładce 'Występują' :)) 

piątek, 21 listopada 2014

Chapter 23

About : "Angel to było najlepsze ff, szczęśliwe zakończenie, a teraz opisujesz Angel jakby wcale nie uszczęśliwiała Zayna.." - Gdyby relacja Angel i Zayn'a była w tym fanfiction identyczna jak w tamtym opowiadaniu, Words As Weapons nie miałoby sensu. Poza tym WaW to całkiem inna historia tylko z wykorzystaniem postaci Angel, która nie ma nic wspólnego z tamtym ff.


Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób pełnoletnich.
Czytasz na własną odpowiedzialność. 

Obudziłam się otulona czyimiś ramionami. Ktoś wtulał się w moje plecy. Poruszyłam się na co ten ktoś tylko mruknął pod nosem. Serce mi chyba stanęło. Spojrzałam na dłonie spoczywające na moim brzuchu. Zachciało mi się płakać gdy zobaczyłam tatuaż w postaci małej jaskółki. Wtulił twarz w moją szyje, drapiąc mnie zarostem.
-Z-Zayn? - szepnęłam i pogłaskałam go po dłoni. Malik odetchnął i cmoknął mnie w kark - Zayn.. - odwróciłam się w jego stronę. Leżał z przymkniętymi oczami, przytulił mnie mocniej do siebie tak że moje twarz stykała się z jego, odzianym w czarną koszulkę, torsem - Zayn..
-Po prostu daj mi chwilę poleżeć, okay? 
Nie odpowiedziała. Wtuliłam się w niego, zaciągałam się jego zapachem ile tylko mogłam. Bałam się że już nigdy w życiu nie będę mogła go przytulić. A teraz? Ni stąd ni z owąt budzę się w jego ramionach. 
Chyba przysnęłam bo gdy się obudziłam jego już nie było. A może to mi się śniło? Jeżeli to że on tu przyszedł było tylko zbyt pięknym snem? Wyszłam z łóżka i rozejrzałam pod domu. Nic. Jakby go tu nigdy nie było.. Oparłam się o ścianę w kuchni. Pogrzebałam w kieszeni i wyjęłam kilka papierków. Ubrałam kurtkę i buty. W kiosku niedaleko kupiłam paczkę papierosów, takich samych jakie pali Zayn. Wracałam stopkami do domu gdy zaczął padać deszcz. Jakby urwanie chmury. Prawie biegłam do, teraz już mojego, małego domku oddalonego trochę od centrum. W domu zdjęłam mokrą kurtkę i zrzuciłam przemoczone buty. Usiadłam na parapecie w kuchni, okno było zwrócone na podwórko. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam wpatrując się w deszcz. Tym razem na pewno tam był. Stał w deszczu i wpatrywał się we mnie. Wrzuciłam papierosa do zlewu i wybiegłam na dwór. Stanęłam naprzeciwko Zayn'a. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
Łzy spłynęły po moich policzkach choć to i tak było bez znaczenia bo moje łzy mieszały się z deszczem.
-Przepraszam Zayn.. - wyszeptałam. Nie wierzyłam że to widzę ale on też płakał. Wspięłam się na palce i podpierając się na jego ramieniu, wytarłam jego policzki - Naprawdę przepraszam - przytuliłam się do niego. Objął mnie i ścisnął bardzo mocno. 
-To ja przepraszam Audrey.. Po prostu nie masz pojęcia jak dotknęło mnie to że zabiłaś nasze dziecko.. - załkał zaciskając dłonie na mojej koszulce. 
-Zayn, chodź do domu.. - cały drżał z zimna - Zamarzniesz.
-Mogę nawet umrzeć, byle żebyś mi wybaczyła.
-Chodź... - objęłam go i zaprowadziłam do środka. Był jak lalka. Po prostu wpatrywał się we mnie, a ja mogłam z nim robić co chce. Zrzuciłam jego mokrą skórzaną kurtkę która opadła na podłogę z plaśnięciem - Zdejmij buty - wyszeptałam. Posłusznie zdjął je i zrobił krok w moją stronę. Zaciągnęłam go do łazienki. Rozebrałam do bokserek i wepchnęłam pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę - Umyj się. Przyniosę ci ręcznik. 
-Audrey.. - odwróciłam się.
-Tak? - zapytałam drżącym głosem.
-Ch-chodź - wyszeptał i wyciągnął w moim kierunku dłoń wysuwając ją spod prysznica. Patrzyłam chwilę na jego rękę aż w końcu chwyciłam ją. Zaciągnął mnie w ciuchach pod strumienie gorącej wody. Przytulił mnie - Chciałem o tobie zapomnieć ale.. - spojrzałam na niego unosząc trochę głowę - Ale nie potrafię, ciągle siedzisz mi w głowie, nie ma chwili bym o tobie nie myślał. Chciałbym też wiedzieć czemu gdzie nie zajrzę to są tam twoje rzeczy.. Chcę od ciebie uciec, ale w efekcie i tak nie wiadomo w jaki sposób stoję pod twoim domem. 
-Wybacz mi Zayn.. - szepnęłam i uniosłam dłoń, pogłaskałam go po policzku. 
-Porozmawiamy o tym kiedy indziej, dobrze? - kiwnęłam głową. Staliśmy tak chwilę, całkiem mokra, rozchlapując wodę dookoła wyszłam spod prysznica zostawiając Zayn'a samego. Rozebrałam się rzucając ciuchy na podłogę powodując ciche plaśnięcia. Naga wyszłam z łazienki i w swoim pokoju ubrałam się w majtki i bluzkę. Położyłam się do łóżka, po chwili usłyszałam jak Malik wychodzi z łazienki i wchodzi do pokoju. Leżałam zwrócona twarzą do ściany, poczułam jak kładzie się za moimi plecami i przytula. Poruszyłam się czując jego męskość przy moich udach.
-Zayn..? - wyszeptałam.
-Mam wszystkie ciuchy mokre - mruknął tak jakby trochę zadowolony z siebie. Wtulił się mocno w moje ciało, a jego ciepłe po prysznicu dłonie wkradły się pod moją bluzkę.
-Zayn sądzę że po tym wszystkim chyba nie powinniśmy.. - nie skończyłam zdania bo jego dłoń zsunęła się do mojej bielizny.
-Ja sądzę że to właśnie nam pomoże, przestaniemy myśleć o tym co się stało.. - wymruczał. Przymknęłam oczy gdy jego sprawne palce zaczęły sprawiać mi przyjemność. Wygięłam się i wtuliłam w Malik'a. Nie wiem jak ale znalazłam się pod nim - Małe to twoje łóżko - mruknął i zaczął całować mnie po szyi. Jęknęłam.
-Bo to jest jednoosobowe, twoje łoże jest co najmniej pięcioosobowe.
-Insynuujesz mi coś? - spojrzał mi w oczy a jego tęczówki lśniły dziwnym blaskiem. Blaskiem pożądania ale innego..
-To ty masz jakieś zboczone myśli - zaśmiałam się.
-No pewnie - wpił się mocno w moje usta. Jęknęłam i położyłam dłonie na jego policzkach.
-Zayn? Byłeś tu wcześniej? - wyszeptałam między pocałunkami.
-To znaczy? - zagryzł skórę na mojej szyi.
-No bo.. - sapnęłam z podniecenia - Obudziłam się, a ty mnie przytulałeś. To był sen? - jęknęłam. Poczułam go między udami.
-Nie. Przyszedłem do ciebie. Nie mogłem się powstrzymać, położyłem się z tobą, to znaczy najpierw ciebie położyłem, byłaś naćpana Audrey - powiedział trochę niezadowolony - Położyłem cię, miałem iść ale w końcu zdecydowałem że zostanę chwilę, popatrzę jak śpisz ale.. cholera, nie wiem jak wylądowałem obok ciebie tuląc twoje drobne ciało.
-Czemu nie zostałeś?
-Bo nie chciałem.
-Ale..
-A może tak skończymy to co zaczęliśmy? - uniósł brwi i poczułam jak wchodzi we mnie całą długością. Krzyknęłam i zacisnęłam oczy odchylając głowę do tyłu. Przeniosłam dłonie na jego ramiona i podpierałam się o nie. Jego ruchy się zmieniły.. Zaczął być agresywny. Z moich oczu pociekły łzy.
-Zayn! - załkałam - Zayn to boli! - wykrzyknęła nie zdolna złapać powietrze przez płacz. Zamarł. Poczułam opuszki jego palców na policzku.
-Cholera, zapomniałem się, przepraszam, Audrey.. - płakałam cały czas więc wyszedł ze mnie. Położył się na plecach i wciągnął mnie na siebie. Wtuliłam się w niego a on delikatnie głaskał mnie po głowie - Nie chciałem..
-Znowu Zayn.. Robiłeś tak tylko jeżeli coś cię denerwowało albo trapiło. To przez to co zrobiłam? Zayn ja nie będę przepraszać że usunęłam to dziecko, mogę jedynie przepraszać za to że się ciebie nie spytałam - zagryzałam wargę z bólu który nadal pulsował tam na dole.
-Audrey ja nie oczekuję...
-Ani razu się nie zawahałam myśląc o aborcji. Jestem za młoda.
-Audrey proszę przestań - wyszeptał zaciskając powieki - Przestań do cholery gadać o naszym dziecku! - wrzasnął a mnie zabrakło tchu. Patrzyłam na niego, zeszłam z niego i sięgnęłam po moje majtki leżące na podłodze. Wciągnęłam je i wyszłam z pomieszczenia zostawiając go na łóżku zaciskającego powieki, oraz pięści na pościeli.

*Zayn*

Mówi że nie będzie przepraszać za dziecko? Nie zawahała się ani razu? Jest za młoda?
Przewróciłem się na brzuch na jej łóżku i wcisnąłem twarz w poduszkę. Uderzyłem w materac obok mojej głowy a moje krzyki tłumiła poduszka. Leżałem chwilę oddychając szybko, wreszcie wstałem i poszedłem do łazienki, założyłem jeszcze trochę mokre bokserki i spodnie. Przeszedłem się po domu i znalazłem ją w kuchni. Siedziała skulona na wysepce kuchennej, w jednej dłoni trzymała rozpalonego papierosa. 
-Ty palisz? - zmarszczyłem brwi. 
-Nie widać? - szepnęła i zaciągnęła się szlugiem patrząc przed siebie. Wypuściła dym zerkając na mnie - Co? - warknęła. Zamrugałem kilka razy. Okaaay.. co jej? - Nie gap się na mnie! 
-Cholera Audrey uspokój się.
-To ty przestań mnie wkurzać!
-Co ci jest? 
-Nic mi kurwa nie jest! Możesz stąd wyjść? 
-To brzmiało raczej jak rozkaz niż prośba - wymamrotałem pod nosem.
-Bo ja nie proszę. Chcę żebyś wyszedł z mojego domu. 
-Co się stało? Audrey czemu się tak..
-Wyjdź! - łzy gniewu spłynęły po jej buzi. Patrzyłem chwilę na nią. Podszedłem do niej, pocałowałem delikatnie w czoło i wyszedłem. 
Wyszedłem. Żałuję. Nie zobaczyłem jej do tej pory. 

***
Oglądaliście 'Night Changes'? Hahs moja własna randka z Zayn'em *-* 
Wchodzicie na Unconditionally ?